Mam trudności by Młodemu wytłumaczyć , że w czasach gdy byłem dzieciakiem klocki „Lego” nie leżały na półkach supermarketów. Próba wytłumaczenia czym był „Pewex” powoduje salwy śmiechu i niedowierzanie. Opowiadanie jak mimo wszystko na podwórku można było świetnie się bawić jest już czystą si-fi .
Ale do jednego muszę się przyznać – mimo wszystko jednego Młodemu zazdroszczę. Właśnie tych klocków „Lego”. Nie przypadkowo , gdy był na ich etapie, przekonywałem Lubą , że to najlepszy dla niego prezent… ależ była frajda J
Gdy byliśmy dziś na wystawie klocków „Lego”, przez przypadek w Dzień Dziecka, tak jakoś uświadomiłem sobie , że dostęp do tego wynalazku powinien być niezbywalnym Prawem Dziecka. Uśmiech, szeroko z wrażenia otwarte oczy i usta, które widziałem na twarzach dzieciaków i mojej Córki , tylko mnie w tym poglądzie utwierdzały.
A skąd pomysł na tytuł ? Jeśli już w chrześcijańskim miłosierdziu przebaczę komunie i czerwonym wszystkie ich zbrodnie, wspomnienie tego , że pozbawiła mnie klocków „Lego” będzie ratunkiem przed całkowitą amnezją J