Nie jeżdżę ostatnio zbyt wiele samochodem. Ale nawet krótka, stała trasa powoduje , że znam każdą dziurę , wiem gdzie ktoś wymusi, gdzie pieszy przebiegnie przez jezdnię, wiem gdzie trzeba z czuciem by płynnie i spokojnie jechać... A że jest to centrum i ruch spory, włączenie się do ruchu lub wyjazd z podporządkowanej wymaga tzw. kultury jazdy i zdrowego rozsądku od wszystkich uczestników ruchu... I generalnie daje się zaobserwować iż poziom tych dwóch cech u kierowców systematycznie wzrasta... Coraz trudniej spotkać kierowcę, który przyspieszy by tylko nie wpuścić cię gdy wyjeżdżasz z podporządkowanej czy odwraca głowę by nie widzieć błagalnego spojrzenia gdy chcesz włączyć się do ruchu ...Ten pozytywny trend , w mojej arcysubiektywnej i seksistowskiej ocenie, nie dotyczy jednakże trzech zbiorowości – taksówkarzy, kierowców na numerach z pewnego miasta wojewódzkiego gdzieś na północ od Krakowa i .... kobiet.
O ile dwie pierwsze grupy to sprawa zrozumiała o tyle do dzisiaj nie byłem w stanie zrozumieć źródła tej zapiekłości u niewiast ...Bo to ani nie dotyczy przecież chwil gdy kierując malują usta, przedłużają rzęsy czy decydują się którą ręką zmieniać biegi a którą trzymać komórkę przy uchu – w tych sytuacjach udzielam pełnego rozgrzeszenia... Wszak to robią dla nas, przedstawicieli podgatunku... To dotyczy chwil gdy nic je nie rozprasza...
No ale dziś, gdy przeszło 60 min siedziałem za kierownicą pokonując 5 km wreszcie zrozumiałem – to wszystko jest moja wina !!! Bo czyż to nie ja przepuszczałem w drzwiach kobiety z całkiem seksistowskich pobudek, czyż to nie ja ustępowałem miejsca swego czasu w autobusach nawet wówczas gdy pół autobusu było wolne, czyż to nie ja pomagałem sąsiadkom nosić ciężkie siatki, czyż to nie ja płaciłem rachunki za kawę nawet na koleżeńskich spotkaniach.... No a teraz się głupio dziwie , że nie chcą mnie wpuścić gdy wyjeżdżam z podporządkowanej ... Sam tego chciałeś zapluty Dyndało...
Jeśli ktoś już widział i czytał to w porządku... Jeśli nie, to zapraszam do nadrobienia zaległości...
Komentarze